Jesteś anonimowym użytkownikiem. Możesz się zarejestrować klikając tutaj
Wizyt w serwisie: 161073417
RIO :: Zobacz temat - (Z)nowelizowane przepisy
Witamy na stronach forum dyskusyjnego prowadzonego przez Regionalne Izby Obrachunkowe. Treści publikowane w tym forum przez pracowników Izb są ich indywidualnymi opiniami i nie mogą być traktowane jako stanowisko Regionalnych Izb Obrachunkowych. Pragnąc przestrzegać obowiązującego prawa oraz zachować merytoryczny charakter dyskusji informujemy, że komentarze pozamerytoryczne, obraźliwe, utrzymane w tonie lekceważącym osoby trzecie lub zawierające jednoznaczne oskarżenia wobec tych osób będą usuwane.Niniejsze forum nie jest biurem ogłoszeń - posty reklamowe będą usuwane.
W związku z opublikowaniem w DzU nr 267, poz. 2253 ustawy z dnia 16 grudnia 2005 r. o zmianie ustawy o ogłaszaniu aktów normatywnych i niektórych innych aktów prawnych "Rzeczpospolita" z dnia 4 stycznia 2006 r. napisała:
Marszałek Sejmu po każdej nowelizacji ustawy ma ogłaszać jej tekst jednolity. Przepis, który to nakazuje, posłowie sformułowali jednak w taki sposób, że jest niewykonalny. Został uchwalony na ostatnim posiedzeniu Sejmu przy okazji nowelizacji ustawy o ogłaszaniu aktów prawnych. Dotyczyła ona przesunięcia jeszcze o sześć miesięcy, czyli do 1 lipca 2006 r., obowiązku wydawania dzienników urzędowych i ich skorowidzów w formie elektronicznej.
Grupa posłów LPR wniosła poprawkę, dodając przepis: "Po każdej dokonanej nowelizacji ustawy marszałek Sejmu ogłasza jej tekst jednolity w ciągu dwóch tygodni od dnia wejścia w życie nowelizowanej ustawy".
Rzecz w tym, że tak sformułowany przepis jest nielogiczny, a więc niewykonalny. Nie wiadomo, jak marszałek miałby dotrzymać terminu dwóch tygodni, skoro ustawa "nowelizowana" obowiązuje zwykle już od dawna. Zasady techniki legislacyjnej mówią, że jeśli prawo coś nakazuje, np. wykonanie jakichś czynności, to musi je bardzo precyzyjnie określać.
Senat przestrzegał
Autorzy poprawki wierzyli, że uda się w ten sposób poprawić przejrzystość naszego prawa. Nadmiar nowelizacji, które stanowią w ostatnich latach około 70 proc. uchwalanych ustaw, to jedna z najistotniejszych wad polskiej legislacji. W gąszczu paragrafów coraz trudnej się poruszać nawet wytrawnym prawnikom. Mimo to poprawka została w trakcie prac parlamentarnych ostro skrytykowana. Senat zaproponował jej odrzucenie. Zarzuty, pomijając wadliwość legislacyjną, dotyczyły tego, że posłowie, którzy ją zgłosili, nie wskazali, wbrew postanowieniom sejmowego regulaminu, źródeł pokrycia kosztów tego przedsięwzięcia. A sama publikacja aktów prawnych pochłonęłaby 14 mln zł rocznie. Trzeba by pokryć koszty z budżetu albo podnieść kwotę płaconą za dzienniki ustaw przez użytkowników aktów prawnych. Nie wpłynęłoby to więc na zwiększenie ich dostępności. Ponadto Kancelaria Sejmu musiałaby zatrudnić kilkudziesięciu prawników opracowujących rocznie co najmniej kilkaset tekstów jednolitych ustaw, redaktorów technicznych, korektorów, operatorów oraz całą rzeszę pracowników zaplecza technicznego. Dotyczyłoby to także resortowych służb prawnych i Rządowego Centrum Legislacji ze względu na obowiązki współdziałania w tej mierze administracji rządowej.
Wicepremier perswadował
Tylko ustawy opublikowane w Dzienniku Ustaw od 1 lipca do 30 września ubiegłego roku wymagałyby ogłoszenia 475 tekstów jednolitych, w tym niektórych ustaw wielokrotnie. Ustawa o zmianie i uchyleniu niektórych ustaw w związku z przystąpieniem Polski do UE powodowałaby wydanie 107 tekstów jednolitych. Znowelizowana 11 razy od stycznia do lipca ustawa - Prawo ochrony środowiska wymagałaby 11 tekstów jednolitych.
Do poselskiej poprawki próbował bezskutecznie zniechęcić Sejm również wicepremier Ludwik Dorn. Ustawy uchwalone w 2003 r. - przypominał - zajęły 5600 stron Dziennika Ustaw. Na opublikowanie ich tekstów jednolitych trzeba by przeznaczyć jeszcze 19 300 stron. Ułożona z nich sterta miałaby niemal 2 metry. Można się obawiać, że nie zwiększyłoby to czytelności systemu prawnego. Nigdzie na świecie nie publikuje się tekstów jednolitych po każdej nowelizacji - dowodził wicepremier. Czyni sięto na ogół dopiero po piątej zmianie ustawy.
Najpierw premier, teraz marszałek
Dotychczas obowiązujący system wydaje się bardziej racjonalny. W latach 1989 - 2000 obowiązek ogłaszania tekstów jednolitych spoczywał na prezesie Rady Ministrów i ministrach. W tym czasie powstało 118 tekstów jednolitych. Od 1 stycznia 2001 r. weszła w życie nowa ustawa o ogłaszaniu aktów normatywnych. Przenosi ona ten obowiązek na marszałka Sejmu. Do końca 2005 r. marszałek ogłosił ich 151. Dodatkowo rząd wydał 23 zaległe. Ponadto w obrocie prawnym są dostępne za pośrednictwem programów komputerowych Lex czy Lex Polonia aktualizowane na bieżąco tzw. teksty ujednolicone. Można je także znaleźć na stronach internetowych Kancelarii Sejmu. Między tekstami ujednoliconymi a jednolitymi jest jednak zasadnicza różnica. Tym drugim przysługuje domniemanie poprawności. Ich opracowanie wymaga uwzględnienia zasad techniki legislacyjnej. Zadaniu temu mogą więc sprostać jedynie wysoko kwalifikowani legislatorzy. Tekst jednolity stanowi całość i zawiera wszystkie zmiany, ujednolicony na ogół jedynie odnośniki do zmian w innych ustawach.
Bubel zamiast przepisu
Ustawa o ogłaszaniu aktów normatywnych w zmienionym właśnie art. 16 przyjmowała rozsądne kryteria. Nakazywał on marszałkowi ogłaszanie tekstu jednolitego ustawy wtedy, gdy liczba dokonanychw niej zmian jest znaczna bądź gdy ustawa była wielokrotnie nowelizowana i posługiwanie się jej tekstem może być istotnie utrudnione. Ocena należała więc do marszałka. Należała też do ustawodawcy, który w noweli mógł zawrzeć nakaz ogłoszenia tekstu jednolitego. Ten przepis został wyrugowany przez bubel prawny. Teraz tekstów jednolitych nie będzie wcale. Niewykluczone więc, że marszałkowi nie pozostanie nic innego jak zaskarżyć go do Trybunału Konstytucyjnego.
JERZY PILCZYŃSKI
komentarz Macieja Granieckiego, prezesa Polskiego Towarzystwa Legislacji:
To co najmniej dziwne, że Sejm sam sobie uchwala wadliwie sformułowany przepis. Jeśli chodzi o jego sens, to mam ambiwalentne uczucia. Byłbym za takim rozwiązaniem, gdyby miało ono wpłynąć na ograniczenie pochopnych nowelizacji. Można się jednak obawiać, że w obecnej sytuacji ogłaszanie za każdym razem tekstu jednolitego spowodowałoby jedynie zamulenie dzienników promulgacyjnych. Nie przyczyniłoby się też zapewne do poprawy komunikatywności uchwalanego w nadmiarze prawa.[/i]
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach